W badaniu prowadzonym przez Biostat, aż 87,7% ankietowanych "doktora Google" uznało głównym źródłem wiedzy o swoim stanie zdrowia!
Coraz większa ilość osób przekonuje się do komfortu korzystania z internetowych porad. Co to oznacza?
Internet większość z nas ma na wyciągnięcie ręki. W obliczu długiego czasu oczekiwania na wizytę w ramach NFZ, coraz więcej ludzi uznaje dostępną w internecie wyszukiwarkę Google, jako wygodne źródło wiedzy o swoim stanie zdrowia.
Wśród mocnych stron "doktora Google", ankietowani wymieniali:
- możliwość kontaktu z nim 24/7,
- możliwość zobaczenia wielu porad z różnych stron,
- możliwość skonfrontowania się z nim z każdego miejsca (zarówno z domu, jak i z wakacji),
- bezpłatność tego typu usług
Tych 4 aspektów na raz nigdy nie będzie nam w stanie spełnić nam fizyczny lekarz.
Najliczniejszą grupę pacjentów "doktora Google'a" stanowią ludzie w przedziale wiekowym 18-29 lat (91 proc.) i osoby z wykształceniem podstawowym (95,5 proc.). Z miesiąca na miesiąc ta liczba powiększa się, a Google znajduję swoich kolejnych swoich wyznawców.
Traktowanie Google jako lekarza pierwszego kontaktu, nie jest jedynie domeną Polaków. Statystyki bardzo podobnie prezentują się w innych krajach europejskich. Przedstawiciele każdej grupy wiekowej niezależnie od wykształcenia w większości ufają w diagnozy znalezione w internecie. W konsekwencji, do specjalisty udaje się maksymalnie 6 na 10 Polaków.
W obliczu bólu głowy, czy delikatnego kataru, który wzrasta w znalezionych źródłach w internecie, do rangi choroby zagrażającej życiu, pozostaje nam zadać jedno pytanie.
Czy rzeczywiście internet może zastąpić nam specjalistyczną opiekę lekarską?